„Spójrz na morze, Maks. – Mężczyzna wskazał dłonią otwartą przestrzeń o nierównej, pofałdowanej falami powierzchni. – W jego szumie jest ...
„Spójrz na morze, Maks. – Mężczyzna wskazał dłonią otwartą przestrzeń o nierównej, pofałdowanej falami powierzchni. – W jego szumie jest opowieść. Przekazywane z pokolenia na pokolenie przesłanie o wielkiej potędze żywiołu i o tych, którzy chcieli ten żywioł ujarzmić. Jest tam również tęsknota za spokojem i wyciszeniem, którego doświadcza człowiek wpatrzony w odległy punkt na horyzoncie. Morze magnetyzuje i ma moc zauroczenia. Wabi kolorami. W pogodne i bezwietrzne dni pozwala niebu przejrzeć się w lekko zmarszczonej tafli, wprowadzając ludzi w przedsionek raju. W dni głośne od krzyku wiatru, który kłóci się ze spienionymi falami, gdy chmury pędzą po niebie zdmuchiwane ze złością buntownika, cień kładący się na rozległej piaszczystej plaży cofa się przed światłem słońca, a ciemność ustępuje miejsca światłości. - … - Patrzę na to zafascynowany i nie mogę powstrzymać się od porównania, że to zupełnie jak w życiu – zło ucieka przed dobrem, bo zdaje sobie sprawę, że jest tylko słabością. Dobro jest silniejsze. Jest w nim moc skryta w łagodności. Jest siłą, której zło nie pokona, choć może się łudzić, że wygra. Nie wygra – Nigdy. Zło się pleni, a dobro mnoży. Chwasty się wyrywa, a kwiaty pielęgnuje. Rzucony kamień ze zwielokrotnioną mocą wróci jak bumerang do tego, kto się nim zamachnął. Żadne wypowiedziane słowo nie pozostanie bez odpowiedzi."
Powyższy cytat pochodzi z książki Moniki A. Oleksy pod
tytułem „Tylko morze zapamięta”
– tak bardzo do mnie „przemówił”, że musiałam
go zapisać.
To wspaniałe uczucie, gdy człowiek czyta słowa autora i doznaje ulgi na myśl, że ktoś zrozumiał to, czego ja nie umiałam i jeszcze potrafił to tak wspaniale napisać.
Chyba jak każdy, kto choć raz był nad morzem nie mogłam się
oprzeć, by nie posiedzieć na piasku,
czy spacerować brzegiem i wsłuchiwać się w
tę ogromną przestrzeń błękitu – morza i nieba.
Za każdym razem, gdy siadam
w domu, czy na zajęciach jogi, by ze spokojem pooddychać - wizualizacja morza
pomaga mi w wyrzuceniu, tego co w mej głowie zbędne, to co zaśmieca i nie
pozwala dojrzeć prawdy. Każdy kolejny obraz w mojej głowie przypływa, jak ta
fala na brzeg plaży,
by za chwilę oddalić się i pozwolić mi przyjrzeć się jej z
dystansem, ale również ze spokojem jej doświadczyć.
A gdy już jestem pewna, że
w tym momencie, nie ma ona na mnie żadnej siły sprawczej – nie boli,
nie
dręczy, nie krzywdzi – pozwalam jej spokojnie odpłynąć w bezmierne wody mej
pamięci.
Być może, kiedyś do mnie wróci – ale to, nie będę ta sama „Ja” – już nie
dotknie mnie, nie zaboli,
a może nawet rozweseli. Choć czasami zdarzy się także
zabłąkany promyk słońca, który mknie po fali – by dać mi - doświadczyć czegoś
nowego, jakiejś złotej myśli, świetnego rozwiązania, czy ciekawego pomysłu…
Uwielbiam spacerować brzegiem morza – i choć w każdym innym
spacerze musi mi towarzyszyć muzyka, by zagłuszyć codzienny hałas, a często innych ludzi, uzupełnić o coś naturę – to szum
morza, połyskujące fale, miękki piasek nie potrzebują już żadnego dopełniacza.
Tylko nad morzem umiem „sama” spacerować, nawet wtedy gdy mam towarzystwo, bez
ujmy dla towarzystwa oczywiście.
Myślę, że każdy z nas widzi w morzu to, co chce
zobaczyć – naturalnie oprócz ogromu wody
i przestrzeni nieba. Ostatni plan
dotyczący morza jest taki, że będę nad nim spacerowała o każdej porze roku –
wiosna i lato w tym roku już zaliczone, jesień dopiero się zaczęła, a do zimy
jeszcze trochę czasu… czas pokaże, a morze poczeka…