Urodzinowe przemyślenia 2019... mam 45 lat!




Zawsze warto spojrzeć w lustro, ale czasami zastanawiam się , która z nas jest prawdziwsza...

Dla niektórych koniec roku jest czasem na przemyślenia, a Nowy Rok momentem na postanowienia.
Dla mnie to zawsze dzień urodzin jest takim momentem kulminacyjnym na podsumowania i myślenie o kolejnych marzeniach do spełnienia. Kolejny rok życia za mną, a więc czas na rozważania. Choć w tym roku mam wrażenie, że osiągnęłam już limit czasu, jaki mogłam przeznaczyć na myślenie.
Była radość, ból i wzruszenie - jak to życie - raz pod górkę, a raz z górki.
Był wielki strach - a potem wielka ulga. Były łzy - a następnie śmiech.
Rok 2019 w mej pamięci odznaczy się, jako jeden z najważniejszych w moim życiu - podjęłam świadomą decyzję o zakończeniu czegoś co mi utrudniało życie, a nawet mu zagrażało i pożegnałam się z jednym z największych moich marzeń.
To rok tak ważny jak ważny był rok 1974 - gdy się urodziłam!
Urodziłam się dziewczynką, która miała swoje marzenia jak każda dziewczynka - spotkać kogoś ważnego w swoim życiu, kochać i być kochaną, urodzić dziecko i być najważniejszą osobą dla tego człowieczka. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, jak ciężko jest być kobietą - i jak to jest, gdy marzenia się jednak nie spełniają.
Życie jak to życie, ma wobec nas swoje własne plany i nawet jeśli próbujemy zmienić nasz tor życia - to i tak wpadniemy w napisane dla nas koleiny.
Uczymy się, pracujemy, odpoczywamy, spotykamy nowych ludzi mając złudzenie, że to my panujemy nad tymi wydarzeniami. Osobiście coraz częściej dochodzę do wniosku, że tak jak na wiele rzeczy naprawdę mamy wpływ, tak wiele materii pozostaje poza naszym zasięgiem.
A może to dobrze, że nad czymś nie panujemy? Może wcale byśmy nie spotkali pewnych ludzi, gdyby los nie popchnął nas w ich kierunku. Bo czasami mamy klapki na oczach i wcale nie chcemy słuchać naszego instynktu - boimy się niewiadomych i jeśli od nas coś zależy, to unikamy tego - ze strachu, z niewiedzy, braku zrozumienia?!
Dziś jest taki moment w moim życiu gdy już mogę się przyznać sama przed sobą, że wiele w moim życiu było sytuacji, ludzi - których zwyczajnie przez strach odrzuciłam. Nie dałam im szansy, by coś się w moim życiu innego zadziało, by mogli się mną zaopiekować, być ze mną.

Czy żałuję? Nie żałuję. Tak miało być i już - ani słów, ani decyzji już nie zmienię.

Podjęta w tym roku decyzja była bardzo dla mnie bardzo trudna, ale trudniejsze było życie z bólem, cierpieniem i tą nieustanną myślą, kołaczącą się z tyłu głowy - Co będzie, gdy przegapię ten moment i zachoruję na nowotwór?
Ja wiem, tak wielu ludzi musi się borykać z tą świadomością na co dzień i jakoś żyją, walczą, upadają i znowu się podnoszą, ale też bardzo często przegrywają. Mijamy ich codziennie - czasami uśmiechniętych, czasami zamyślonych i nieobecnych. I tak naprawdę, zupełnie nie zdajemy się sobie sprawy z tego, że mijamy człowieka, który niesie w sobie i ze sobą tak wielką tragedię.
Prawda jest taka, że dopiero, gdy nas samych to dotyka - otwieramy szeroko oczy - zdziwieni, jak można normalnie egzystować, gdy nasz cały świat się wali. Dlaczego ludzie wokół zachowują się, jakby nic nie stało?! Przecież nic już nie będzie takie same, z jakiej więc racji życie toczy się nadal tak samo.
Postanowiłam i poddałam się operacji, odczekałam na jeden z najważniejszych wyników życia - a potem pozostało mi się już tylko podnieść i żyć dalej!
A co z moim marzeniem o dziecku? Pogodziłam się z tym, że nie wszystko w naszym życiu musi być takie jakbyśmy sami chcieli i jak sobie wymarzyliśmy. Zamiast więc ubolewać nad tym czego nie posiadamy, czego nie nam się nie udało , warto pomyśleć jak wiele mamy i jak mnóstwo zdziałaliśmy. 
A pewnego dnia gdy byłam z wizytą u mojej siostry, podsumowałam w rozmowie z nią, ten całkiem oczywisty fakt, że nie mam dzieci - moja kochana siostrzenica stwierdziła zdziwiona: "Jak to nie masz dzieci? A my?!" No więc mam dzieci, brat i siostra dzielą się swoimi - może i nie ja je urodziłam - ale zawsze są przeze mnie kochane!

Ten rok to rok, gdy stałam się SYRENKĄ! 
Kobietą, która nie ma macicy, ale nadal jest kobietą.

To dziwne, nagle przestać odmierzać czas w życiu cyklami miesięcznymi. 
Miejsce na półce zwolnione przez środki higieniczne, szybko zapełniło się innymi kobiecymi drobiazgami. Nagle okazuje się, że nie muszę odmawiać sobie wielu przyjemności , bo właśnie "mam te dni".
W ubiorze panuje pełna swoboda, bo na nic już nie muszę uważać - a sukienki, stały się najlepszymi przyjaciółkami z szafy. Choć nadal nie stronię od dżinsów - równowaga musi być.
Zadziwiające jest to, że teraz czuję się bardziej kobieca niż czułam się kiedykolwiek!
Jakby moja kobiecość przez przeszłość, ból i cierpienie, była zamknięta w szklanej kuli, która nagle roztrzaskała się na milion odłamków - a uwalniając się, zdumiała samą siebie, że jednak jest!
Nagle zachciało mi się flirtować, umawiać z mężczyznami na randki.
Coraz częściej na wystawach spoglądam na kolorowe ciuchy, buty na wysokich obcasach.
Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że z wieloma rzeczami, które zalegały w mojej głowie zaczynam się żegnać, co przynosi mi nie tylko ulgę, ale również zadowolenie i wewnętrzny spokój.
Szczerze powiedziawszy, do doszłam nawet do zadziwiającego stanowiska - ja nic nie muszę!
A już zwłaszcza spełniać czyjeś oczekiwania, pomysły, zachcianki i co tam jeszcze ktoś sobie wymyśli w moim temacie.
Nie muszę przejmować się tym, co inni o mnie pomyślą (a właściwie, po co zaprzątają sobie głowę w ogóle myśleniem o mnie?)
Nie muszę zmuszać się do tego, czego nie chcę - nawet w imię wyższego dobra (ciekawego czyjego?)
Nie muszę przyjmować krytycznych uwag - nikomu nic do tego co robię, jak się ubieram, jak się zachowuję, co czytam, czego słucham i tym podobnych, śmiesznych wyrzutów.

Jednym słowem czuję wolność od słowa muszę! Za to wiele mogę!

Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, jak fajnie jest być dojrzałą kobietą - nie uwierzyłabym mu.
A teraz sama się o tym przekonuję. Wreszcie zaczynam rozumieć siebie i odkrywam naprawdę niezwykłą kobietę. Kobietę pełną marzeń, myśli i odwagi, by iść tam gdzie chce iść i spróbować tego czego pragnie, bez względu na to czy idzie sama, czy ktoś idzie z nią. Istotne jest w tym tylko, żeby iść do przodu, a jeśli nawet cofnę się w tył, to po to, by wziąć większy rozbieg do skoku w nieznane!

A plany na przyszłość? - BYĆ SZCZĘŚLIWĄ KOBIETĄ.
Oprócz tego to jednak jeszcze chciałabym być:
- bardziej sumienna - jeśli chodzi o naukę angielskiego,
- zasadniczo wiarygodna - sama przed sobą,
- zdrowo gibka - no po coś tę jogę ćwiczę, a doszła jeszcze Cantienica,
- zdecydowanie spokojniejsza - to bardzo fajnie nie wściekać się (choć w samochodzie jeszcze nie za bardzo mi wychodzi)
- czasami niesamodzielna - choć raz na jakiś czas dawać innym szansę, na to żeby, mnie rozpieszczali,
i tak mogę sobie wymieniać do woli...

W tym roku pamiętałam nawet o prezencie dla siebie - pomysł za mną "chodził" już od ponad roku ( miał być na poprzednie urodziny). Udało mi się go nawet zakupić dużo wcześniej, gdzieś tam latem - akurat jakaś promocja się nawinęła. Ale jak to ze mną bywa - musiał ten prezent odczekać swoje i nabrać tak zwanej mocy urzędowej, a przede wszystkim Ja musiałam być na niego gotowa!
W prezencie dla siebie samej - zrobiłam Test Gallupa - to test w którym okazuje się jakie posiadamy dominujące cechy charakteru, bo koncentrując się na swoich głównych cechach można nie tylko poznać swoje uzdolnienia, rozwijać je, ale także dzięki nim osiągać sukcesy - nieważne zawodowe czy osobiste - no dobra ważne! 
Trochę by mi się przydało tych osobistych sukcesów, zwłaszcza w temacie facetów :)
Przyznam się Wam, że to jeden z najlepszych prezentów jakie mogłam sobie podarować - choć jeszcze długo będę w szoku, po tym co się o sobie dowiedziałam!
 Jednak człowiek nie zna sam siebie, a może się nie przyznaje?! Ale o tym innym razem.

A 26 października zamierzam spędzić czas najpiękniej jak będę mogła - to ważne, by w dniu urodzin celebrować życie - to najpiękniejsza przygoda jaka mogła nam się przydarzyć!

Ps. Całkiem przez przypadek na You Tube znalazłam piosenkę Natalii Zastępy "Nie żałuję" -  niesamowicie wpasowała się w moje dzisiejsze myślenie :)
"Aby żyć, mocno żyć
Żeby swoje najpiękniejsze sny śnić
Kochać tak, aż brak tchu
Celebrować każdy dzień po dniu

Cenić to, co się ma
Pełną garścią brać, co daje nam świat
Życia smak, wiedzieć jak rozpoznazwać go za każdym razem, tak!

Chwil rozmazanych przez czas nie żałuję
I nawet jeśli to źle, tak to czuję
Słów wyrzuconych na wiatr nie żałuję
Bez ograniczeń chcę żyć, tak to czuję..."

Natalia Zastępa - Nie żałuję






Podobne Posty:

0 komentarze

Flickr Images

Popularne Posty

Instagram