Generalnie prawda jest jedna - nie znam nikogo, kto nie lubi dostawać prezentów. Dla mnie osobiście nie ma znaczenia, mały czy duży pre...
Generalnie prawda jest jedna - nie znam nikogo, kto nie lubi
dostawać prezentów.
Dla mnie osobiście nie ma znaczenia, mały czy duży prezent, kupiony czy
zrobiony samemu - lecz sam fakt, że ktoś o mnie pomyślał i mnie obdarował.
Niestety w dobie konsumpcjonizmu mamy wszystko, czego pragniemy na wyciągnięcie
ręki.
Coraz trudniej jest więc, nas czymś zaskoczyć i tu chylę czoła przed każdym,
kto tego próbuje!
Oczywiście o wiele łatwiej jest, gdy mieszkamy razem lub spotykamy się na co dzień,
wtedy mamy możliwość obserwowania siebie nawzajem i rozmawiania o naszych
małych, czy dużych pragnieniach. Może być też tak, że wyjątkowo nam się uda i
osoba, którą pragniemy obdarować sama podsunie nam pomysł, na to, co chciałaby
otrzymać. Jednak według mnie najprościej jednak, by było, gdybyśmy zwyczajnie
przyszłego obdarowanego zapytali się, co chciałby otrzymać w prezencie - może
proste, lecz często najtrudniejsze. W końcu, czy zawsze prezent musi być
niespodzianką?!
Jeśli ktoś mnie zna, to dobrze wie, co lubię, a czego nie - po moim ubiorze
jasno widać, że w ramach prezentu żadnych szalów w drobne kwiatki mi się nie
daje, choć może mi się spodobać, ale po co ryzykować?! Lubię ubiory jednobarwne,
pasujące w różnych kombinacjach - to zdecydowanie ułatwia mi życie, nie komplikujmy sobie jego bardziej,
niż jest skomplikowane.
Przebojem od paru lat są dla mnie świeczki zapachowe – te mogę otrzymywać na
każdą okazję, a nawet bez powodu. Mnogość zapachów, struktur, niezwykłych
producentów – powoduje, że nie tylko prezent może się nie powtórzyć, ale
odkryję zapach, o istnieniu którego nie miałam pojęcia. Ciekawa herbata, wino
(najlepsze półsłodkie), fajne skarpetki (w obecnych czasach bywają tak
niezwykłe, że w ogóle nie przejmuję się, że praktycznych prezentów nie powinno
się dawać) – to także raczej te
przyjemne, niekłopotliwe prezenty, które każdemu sprawią przyjemność i prawie
zawsze są trafione – u mnie na pewno.
Natomiast, co się tyczy książek, płyt - tu już polecam jednak
zapytać się mnie o zdanie, mogę mieć! Mam tego dużo i nie umiem się oprzeć
kolejnym wyprzedażom, promocjom - pomimo tego, że już od dłuższego czasu
obiecuję sobie - żadnych nowych pozycji na półkę. Od tego mam Kindle, żeby tam
mieć książki, od tego mam tablet i telefon, żeby tam mieć muzykę - przynajmniej
nie zbiera się na nich kurz, no i nie muszę się martwić o miejsce na regałach.
Na szczęście nie podążam za modą, mam swoje upodobania i chętnie o nich
rozmawiam, ale także często chętnie sięgam do literatury, którą ktoś mi poleci,
choć normalnie nie spojrzałabym nawet na okładkę.
Parę razy w życiu, zdarzyło mi się jednak otrzymać prezent, który wprawił mnie
w zakłopotanie. To nie jest tak, że obdarowywujący mieli złe chęci – pewnie
wprost przeciwnie, ale niestety sprawili, że poczułam się bardzo nieswojo. Mowa
o prezentach o charakterze erotycznym. Nie jestem pruderyjna , ale też, nie z
każdym i nie wszędzie mówię o seksie – jeśli więc, nie jesteś moim partnerem –
daruj sobie. Seks dla mnie to temat na tyle intymny i osobisty, że nie widzę
potrzeby opowiadania o moich upodobaniach i potrzebach - innym. Wobec czego
niewiele osób zna moje nastawienie do spraw seksu, literatury o zabarwieniu
erotycznym, zabawek erotycznych – ok, „Greya” przeczytałam, obejrzałam, ale to
jeszcze nic nie znaczy – zwłaszcza w kontekście moich upodobań. Tu jednak
zostawiłabym pole manewru dla współmałżonków, kochanków, partnerów – zwłaszcza,
jeśli oby dwie strony miałyby przyjemność z prezentu.
Pamiętajmy jednak, że zazwyczaj obdarowany zechce nam się zrewanżować. Miły gest, więc nie oponujmy – niezbyt to grzeczne, wszak On prezent przyjął. Ważne jest także, żebyśmy nie przesadzali z wartością prezentu, ani zbyt drogi, ani zbyt tani prezent – nie jest fajną opcją. Nie każdy mówi otwarcie o swoich finansowych, możemy wprawić obdarowywaną osobę w zakłopotanie dając jej zbyt drogi prezent, a jednocześnie „taniością” prezentu możemy komuś okazać brak szacunku. Warto więc znaleźć „złoty środek” – symboliczny drobiazg dobrej jakości – zawsze się sprawdzi.
Istnieje, jednak jeden niezwykły prezent – taki, który nie tylko chciałabym dostać, ale również każdemu dać!
CZAS…
Daj mi, proszę - kawałek z Twojego tortu życia!
Dam Ci - kawałek z Mojego tortu życia!
Małą chwilkę, godzinkę – parę chwilek, godzinek! Jeden dzień, cały weekend…
tyle, ile możesz/mogę… tyle, ile chcesz/chcę…
Pójdźmy na spacer, na kawę, do teatru, do kina, przed siebie tak bez celu, a czasami dokładnie gdzieś tam…
Porozmawiajmy o życiu, troskach, problemach… Pomówmy o tym, co nas śmieszy, bawi…
Zdradźmy nasze obawy, pragnienia, marzenia…
Razem… pomilczmy, poćwiczmy, przeżyjmy coś wspaniałego, zobaczmy coś nowego
– bądźmy razem!