CZY JESTEM PRAWDZIWA?

Dziś spojrzę w lustro, tak bez maski - kogo zobaczę?

W ostatnim czasie zadano mi wydawałoby się, bardzo proste pytanie:

„CZY UWAŻASZ, ŻE JESTEŚ PRAWDZIWA?”

Jakież było moje zaskoczenie, gdy bardzo szybko, bez namysłu, czy chwili zastanowienia 

– tak prosto z serca odpowiedziałam: „NIE”

Refleksja nadeszła do mnie dopiero następnego dnia, gdy opowiedziałam przyjaciółce o tym incydencie. Potrzebowałam aż/lub prawie 24 godzin, by zrozumieć skąd to się wzięło.

Nie jestem prawdziwa, – bo jestem tchórzem! Jestem taka jak „wydaje mi się” chcieliby mnie widzieć inni ludzie. Dlaczego tak się dzieje? Kim jest ta kobieta, która patrzy na mnie każdego dnia z lustra?

 Czy rzeczywiście mam tak wiele twarzy, że mogę czasami nie rozpoznać samej siebie?

Gdybym miała sama przed sobą przyznać się do swojej największej wady, faktycznie byłoby to tchórzostwo – tak całkiem potocznie rozumiane i nazywane – jestem tchórzem. Ale czy, aby na pewno?

Poszukując odpowiedzi na to pytanie, sięgnęłam po najprostszą definicję tchórzostwa w Internecie: ”Tchórzostwo to cecha, w której nadmierny strach uniemożliwia jednostce podjęcie ryzyka lub stawienie czoła niebezpieczeństwu. To przeciwieństwo odwagi. Jako etykieta „tchórzostwo” wskazuje na niepowodzenie charakteru w obliczu wyzwania. Niezdolność do pokonania strachu.”

Czy jestem, więc tchórzem? A jeśli tak – to, kiedy? Słowa z tej definicji zaczynają mnie przerażać – nadmierny strach, niemożliwość, stawienie czoła, niezdolność. Choć wszystkie one odnoszą się do ryzyka, niebezpieczeństwa, wyzwania.

Strach towarzyszy nam w życiu permanentnie. Boimy się nieznanego, obawiamy się o siebie i swoich bliskich. Często boimy się nowych zadań, ról w życiu. Co ciekawe odkryłam w sobie również obawę o moje marzenia, cele. Jednak po pewnym namyśle to wszystko niewiele ma wspólnego z tchórzostwem. Być może chodzi nam o pewien strach, lub o niepewność, co do spełnienia tego wszystkiego, co sobie wymyślimy. To właśnie strach każe nam zakładać maski – a czy to jest tchórzostwo?

Niewiele pamiętam z dzieciństwa chwil, w których się nie bałam – tak naprawdę strach ciągle zasłania mi te obrazy, gdy czułam się dzieckiem, takim beztroskim, cieszącym się własnym dzieciństwem. Te krótkie szczęśliwe obrazy z babcią, rodzeństwem, koleżankami zasnute są kotarą strachu przed ojcem – ojcem alkoholikiem. Czterdzieści lat zajęło mi zrozumienie jak jeden słaby człowiek potrafi zniszczyć innym nie tylko ich życie, ale także ich przyszłość. Jaką słabość może okazać się niszczącą siłą. Muszę przyznać, to, że, pewnego dnia gdy, zabrakło go w naszym życiu – uratowało nas to bardziej niż moglibyśmy się tego spodziewać. Jednak w wyniku tych przeżyć okazałam się dzieckiem bardzo skrytym. Wychodziłam z założenia, że lepiej nie mówić o swoich obawach, lękach – sama zresztą nie umiałam ich sprecyzować, a co dopiero wytłumaczyć innym. Poza tym, bałam się nie tylko niezrozumienia, lecz przede wszystkim odrzucenia. Skoro mój własny ojciec ( z przyczyn zupełnie dla mnie „wtedy” niewiadomych) mnie odtrącił, a przecież byłam grzeczna tak jak chciał, to przyznając się mamie, która została sama z czwórką dzieci – mogę stać się dla niej kłopotem i przestanie mnie kochać. Dziecięce tragedie zamknięte w dorosłej kobiecie.

Musiało minąć wiele czasu i musiałam przeczytać wiele książek, żeby zrozumieć w jak błędne koło sama siebie wpędziłam. Czy to było tchórzostwo, czy tylko instynkt samozachowawczy, dziecięce wymysły? W tej chwili to już nie ma znaczenia, za to nadal znaczenie ma to, w jakie w wyniku takiego myślenia popełniłam błędy – i choć to już historia, to konsekwencje tych błędów ponoszę do dziś dnia, ale to już zupełnie inna sprawa

W świecie gdzie od małego byliśmy „musztrowani” do pokazywania uczuć, których wcale nie mieliśmy w sobie – „ czemu się nie uśmiechasz, taka śliczna dziewczynka/chłopczyk”, „ukochaj ciocię, babcię…”, „siedź prosto”, „bądź grzeczna/y” – nauczyliśmy się „przybierać” odpowiedni wyraz twarzy, choć całe ciało się przeciw temu buntowało.

„Nic bardziej nie czyni człowieka tchórzliwym i pozbawionym sumienia niż chęć podobania się wszystkim” MARIE VON EBNER-ESCHENBACH

To właśnie wtedy, po raz pierwszy nauczyliśmy się zakładać maski na nasze twarze – żeby zadowolić wszystkich, wokoło, choć w nas krew się „burzyła”. Kolejne progi dzieciństwa – przedszkole, szkoła, itp., aż do osiągnięcia dorosłości – utwierdzało w nas potrzebę „grania” dla innych, żeby dali nam spokój, nie doszukiwali się problemów, a głównie po to, żeby to oni mieli „święty spokój”. Dorosłość to kolejna księga w naszych maskach – oczekiwania wobec nas w pracy, rodzinie, wśród znajomych - tak naprawdę nigdy nie przestają mieć końca, a nasze maski potrafią się zmieniać jak w kalejdoskopie.

Właśnie, dlatego zrozumiałam, że cały czas noszę maskę. Niestety nie robię tego dla siebie samej, ale dla innych. Mam maskę na twarzy z powodu lęku przed odrzuceniem, niezrozumieniem – mnie, moich poglądów, moich marzeń, pomysłów. Przykro nam jest, gdy widzimy, że swoim zachowaniem ranimy innych – przecież nie chcemy tego, ale również nie możemy pozwolić, by to inni za nas podejmowali decyzje. Oczywiste jest, że każdy, kto stoi obok mnie wie lepiej ode mnie, czego ja chcę – cała ironia losu i jak częste w naszym życiu. Nie przyznam się, że kocham poezję śpiewaną, bo to przecież niemodne. Oglądam komedie romantyczne, ale wszak to „obciach”- dorosła kobieta, a wciąż żyje nadziejami o „żyli długo i szczęśliwie”, choć coraz mniej mi zależy na długo, ale szczęśliwą być…

Myślę, że nie tylko ja tak mam. Pytanie, więc brzmi:, „Dlaczego nosimy maski?”

Dlaczego tak bardzo potrzebujemy akceptacji innych, żeby poczuć się dobrze? Przecież, jeśli poczuję się dobrze – sama ze sobą, ze swoimi marzeniami, celami – pokocham się, ba, nawet polubię – to, to będzie tak naprawdę dla mnie najważniejsze, i w sumie powinno być też ważne dla moich bliskich.

Pomyślałam, że z drugiej strony, że okazywanie tchórzostwa samej sobie jest zupełnie niewiarygodną postawą. No, bo, jak to tak? Przysłowiowe „ i chciałabym… i boję się” nabiera zupełnie realną postać. Faktem jest, że to, co sobie wymyślę, a to, co robię to bardzo często dwie przeciwległe drogi i chyba tylko los powoduje, że czasami się one krzyżują – a ja w końcu docieram tam, gdzie nawet nie wiem czy chciałam dojść, ale skoro już tam jestem, to przekonam się jak tam jest.

Czasami staję się tchórzem nawet we własnych myślach. Odgrzebując stare wspomnienia, przykre sytuacje, które mnie przerażały, jako małą dziewczynkę, – ale potrzebne mi są dziś do zamknięcia kolejnego rozdziału pod tytułem „Przeszłość” – i zamiast je szybko przetworzyć, staram się je ominąć, co tylko wydłuża moją drogę do „Teraźniejszości”. A jednak ze strachu robię to, unikam myślenia o tym, co niewygodne, co boli, tak po prostu staram się zamieść pod dywan, choć mam świadomość, że to nie pomoże. Sama przecież chcę uporządkować, zrozumieć swoje życie, nikt mnie do tego nie zmusza, no może oprócz mojego ciała. Natomiast należy pamiętać, że wszystko w życiu bywa trudne i wyboiste, ale pomału możemy pozostawić tchórzliwe myśli, działania i uczucia za sobą. Trzeba tylko na to mnóstwo czasu i pracy.

Chyba największą cechą mojego tchórzostwa pozostaje do dziś – niepewność samej siebie, swoich poczynań, decyzji. Czy jestem wystarczająco dobra dla siebie samej i innych? Czy postępuję prawidłowo? Ok, mam prawo bać się samotności, porażek, odrzucenia, krytyki, bólu, chorób, śmierci, – choć ta ponoć jest ostateczna, potem przestajesz być, a więc i bać się (choć jeśli uwierzyć w reinkarnację?!). Ale przecież oprócz tego lęku, mam w sobie również instynkt przetrwania – przetrwałam odrzucenie przez ojca, partnerów, moje ciało przetrwało chorobę, które je niszczyła. To właśnie instynkt pozwala nam przetrwać samotność, kryzys, porażkę. A nad nim raczej nie jesteśmy w stanie zapanować. Bo każda porażka, niepowodzenie to po prostu kolejna próba życia, przygotowująca nas do roli życia, czegoś znacznie większego, lepszego.

Myślę, że większym problemem jest, gdy pozwalamy naszym lękom nad nami zapanować. I wtedy rzeczywiście tak jak napisała Kasia Miller:, 

„Kiedy boimy się bać, czyli jak poczujemy, że się wycofujemy z ważnych działań i decyzji, bo czujemy lęk. A lęk to tylko uczucie i jest mniejsze od nas.”

Przede wszystkim jednak musimy wiedzieć, czego tak naprawdę w życiu chcemy. Jeśli nasze pragnienie osiągnięcia konkretnego celu jest większe od lęku nas ogarniającego, to wtedy może się nam to udać. Żeby było ciekawie wtedy też zakładamy maskę, będzie to maska zadowolenia, a pod nią skryjemy lęk, przed utratą tego, co zdobyliśmy.

Często jednak jest tak, że nie doceniamy samych siebie – moje serce często jest mądrzejsze od mojego rozumu. Gdy rozum mówi o tchórzostwie, serce mówi „masz odwagę” – sztuką jest dopuścić tę myśl do głowy.

„To nie jest tak, że osoby, które mają odwagę stwarzać własny świat i podejmować suwerenne decyzje, nie słyszą podszeptów grozy, które straszą porażką zarówno z zewnątrz, jak i ze środka. One po prostu działają „mimo”. Boją się, drżą, ale podejmując ryzyko, realizują swój plan, często modyfikując go po drodze”        PAULINA MŁYNARSKA „JESTEM SPOKOJEM"

Najważniejsze, to nie stać w jednym miejscu i to, nie tylko dosłownie. Wciąż czytam nowe rzeczy, otwieram się na nowych ludzi, przeżycia. I choć świadomie nie stawiam sobie nowych celów, to zdobywam nowe szczeble na mojej drabinie życia.

Jeśli więc, czegoś do tej pory nie zrobiłam, a bardzo tego chciałam – nie wiem, czy nazwać to marzeniami, czy tylko celami – to widocznie nie nadeszła na to jeszcze odpowiednia pora. Czy jest to, więc tchórzostwo? Czy tylko przystanek w drodze?

A jeśli zrezygnuję z czegoś całkiem świadomie, czy to jest oznaka bojaźliwości, a może po prostu moje marzenia ewaluowały wraz ze mną i zdezaktualizowały się?! Bo przecież zupełnie inne miałam marzenia, jako 20- 30- 40-latka, a inne, jako prawie 50-latka.

A moje maski zmieniają się wraz ze mną, choć coraz rzadziej potrzebuję je już wkładać – już nie zależy mi na uszczęśliwianiu innych, teraz szczęśliwa mam być Ja! Bo, żeby zmienić świat należy zacząć zmieniać samego siebie.


Podobne Posty:

0 komentarze

Flickr Images

Popularne Posty

Instagram