URODZINOWE PRZEMYŚLENIA 2021… TO JUŻ 47 LAT

 

 Żeby widzieć, trzeba spojrzeć - najlepiej z każdej strony :)

 

„Bo  życie lubi cieszyć, Bo życie lubi boleć,

Jest jadem, który leczy, Jest różą, która kole

I bywa nam w nim dobrze, I bywa całkiem źle…

Lecz czy chcemy, czy nie,

To żyć nam się chce,

To żyć nam się chce,

Żyć się chce!”

To słowa piosenki, która towarzyszy mi od roku, płytę dostałam zaraz po urodzinach. Bezustannie słucham tych mądrych tekstów… w aucie, w domu, na spacerze! To słowa Tomasza Misiaka, które cudnie zaśpiewała Alicja Majewska na ostatniej płycie pod tytułem „Żyć się chce” – i tak bardzo czuję, że to „także” moje słowa.

Za mną kolejny rok mojego „skomplikowanego” życia… choć pewnie jest tak samo pokręcone, jak życie każdego innego człowieka. Tego właśnie nauczyłam się w ostatnim czasie – ponoć wszyscy to wiemy, ale… - zawsze znajdzie się ktoś, kto ma trudniej, gorzej niż My… Dlatego właśnie, oduczyłam się wreszcie porównywać do innych. Każdy z nas jest inny, wyjątkowy, niezwykły na swój własny sposób. Każdy miał inny start w życiu, inną drogę wybrał – czasami zawracał, zmieniał i szedł w inną stronę – ale wszyscy bez wyjątku, mamy właśnie to jedno życie do przeżycia. I to jak je przeżyjemy, to już wybór każdego z nas. Człowiek powinien być niezależny, by móc uczciwie powiedzieć, że przeżył swoje życie tak jak chciał, tak jak sobie wymyślił… Choć dziś już wiem, że w tej niezależności, także nie można się zatracić! Moje życie stało się zdecydowanie łatwiejsze, gdy nauczyłam się zapraszać do niego innych ludzi – słuchać ich, prosić o pomoc. Nie chcę być Zosią-Samosią, choć to jedna z najtrudniejszych moich lekcji, wciąż trwa, i nie wiem kiedy się skończy…

Oczywiście serial pod tytułem „Życie w stresie… i jego skutki”, napisało swój kolejny scenariusz. Otóż, mój organizm odmówił przyjmowania wszystkiego, co posiada… gluten! No, może źle się wyraziłam. Moje ciało, jak najchętniej przyjmuje jedzenie z glutenem, po czym wnętrza – a zwłaszcza jelita, odrzucają go w dość bolesny i przykry sposób. Naturalnie, należało stawić temu czoła i w ten sposób jestem już na trzeciej diecie! Żeby nie było, w życiu na żadnych dietach nie byłam, po 45 roku nadrabiam! Naturalnie w obecnych czasach – nie jest to jakiś dramat, nie ja pierwsza i nie ostatnia… ale zmieniać stare nawyki żywieniowe jest ogromnie trudno. Widocznie za mało celów sobie stawiam, więc życie za mnie nadrabia. I choć od czasu do czasu, zdarza mi się „zgrzeszyć”, to jednak jakiś pozytyw w tym znalazłam – ubrania zrobiły się o rozmiar za duży – a to, oznacza zakupy nowej garderoby! To już, jak każdą kobietę, nie może mnie smucić.

To również kolejny rok w czasach koronowirusa – małego, wrednego, lecz jakże uciążliwego. I choć starałam się chronić siebie, to nie ustrzegłam się od kolejnych spowalniaczy w życiu i co jakiś czas lądowałam na „wypoczynku” w łóżku. W sumie nie mogłabym się użalać, gdyby mi się chciało w tym czasie czytać, pisać, coś oglądać – a tak leżałam jak kłoda wpatrując się w sufit i dawałam oddech myślom, marzeniom, smutkom… stracony czas, choć może jednak nie do końca, coś tam jednak przemyślałam.

W tym roku odkryłam też nowy sposób na ćwiczenia – Qigong – i jak wyjaśnia wszystko wiedząca Wikipedia (ciekawe, że Wikipedia jest rodzaju żeńskiego!) - Qigong składa się z dwóch słów: Qi, czyli życiowa energia, oraz Gong, czyli perfekcyjne opanowanie czegoś. Oznacza to mniej więcej "perfekcyjne opanowanie sztuki kontroli energii życiowej". Ponieważ, to dopiero początek mojej przygody z Qigong, to o perfekcji nawet nie wspominam, albo inaczej jestem nieperfekcyjnie perfekcyjna… Choć ciekawie jest obserwować samą siebie, gdy rozpiera mnie energia, a ja mam to kontrolować… O rany! Czasami mam wrażenie, że nie kontroluję własnego życia, a co dopiero mówić o moim ciele, bo w kontrolowaniu języka czuję, że zaczynam być mistrzynią (choć nie zawsze się udaje ), ale w końcu jestem tylko człowiekiem, no i kobietą, no i spod znaku Skorpiona… można wybaczyć, chyba, no nie?!

W podsumowaniu tego roku nie powinno zabraknąć także ciekawego epizodu z… akupunkturą. Ja, która na widok igły potrafi zaniemówić (jeśli ktoś mnie zna – wie, że to u mnie dość trudna sztuka) – poddaję się dobrowolnie, nawet z uśmiechem na ustach – komuś, kto wbija te igiełki w moje ciało, w najmniej oczekiwane przeze mnie miejsca. W sumie to nawet przestaję się dziwić, że po nakłuciu zaczynam się rozluźniać, spróbowałam bym nie… To ciekawe, jak co raz częściej w naszych próbach  powrotu do zdrowia (jak się „pozwoliło” stresowi szaleć w nas samych) próbujemy wrócić do pierwotnych nawyków, starych sprawdzonych metod leczenia, czyli wracamy do natury – wbrew coraz bardziej nas otaczającej technologii, a może właśnie dla równowagi?!

Czuję dziś w sobie taką potrzebę, by w tym szczególnym dla mnie dniu PODZIĘKOWAĆ za:

- wszystkich nowym ludzi, którzy pojawili się i jeszcze pojawią w moim życiu. Mam nadzieję, że dzięki nim i z nimi rozpoczynam kolejne ciekawe podróże w moim życiu,

- przyjaciołom, którzy „odeszli”, i którym, ja pozwoliłam odejść. Za to, że byli w moim życiu, za wszystkie dobre i gorsze chwile, lecz widocznie dalej było nam nie po drodze,

- przyjaciołom, którzy „przyszli”, gdy tego najbardziej potrzebowałam. Za wniesienie w moje życie nowych wartości, nowego spojrzenia na świat i na mnie samą,

- za ludzi, którzy każdego dnia uczą mnie szacunku oraz miłości do mnie samej, do tego kim byłam, kim jestem i kim będę w przyszłości (może dzięki nim nie zostanę starą zdziwaczałą panną, co najwyżej starą wariatką ;) ).

 

A co do przyszłego roku mego życia, znów chciałabym posłużyć się słowami piosenki pani Alicji „Apetyt wciąż na życie mam”, napisanymi przez Magdę Czapińską, mnie co prawda obudzi jesienny, zimny świt, no ale:

"Obudził mnie wiosenny świt
Zielonych bzów szelestem
I choć tak bardzo lubię śnić
Otwieram oczy - jestem!

W prezencie znów dostałam dzień
Więc o czym jeszcze marzyć?
Na jutro nie odkładam nic
Bo wiem, zbyt dobrze o tym wiem
Że jutro, jutro może się nie zdarzyć

Już nie chcę tracić ani chwili
I tęsknię za kolejnym dniem
Czasu się nie da zatrzymać
Czemu dopiero dziś to wiem?

Już nie chcę tracić ani chwili
I czasu szkoda mi na sen
Życie jest piękne, lecz krótkie jak przeciąg
Dobrze, że chociaż dziś to wiem

I tyle cudów wokół mnie
I tyle co dzień zdarzeń
Że nie mam czasu przysiąść i
Spokojnie się zestarzeć

Apetyt wciąż na życie mam
Bez przerwy za czymś gonię
Na jutro nie odkładam nic
I w środku zimy marzę, by zakwitły
By zakwitły znów jabłonie

Już nie chcę tracić ani chwili
I tęsknię za kolejnym dniem
Czasu się nie da zatrzymać
Czemu dopiero dziś to wiem?

Już nie chcę tracić ani chwili
I czasu szkoda mi na sen
Życie jest piękne, lecz krótkie jak przeciąg
Dobrze, że chociaż dziś to wiem
Dobrze, że chociaż dziś to wiem”

 

 

Podobne Posty:

1 komentarze

Flickr Images

Popularne Posty

Instagram