JESTEM TKACZKĄ… Z WYBORU
To nie recenzja, tylko moje przemyślenia... |
Uwielbiam czytać. Mój wieczorny rytuał zawsze obejmuje przynajmniej godzinę czytania.
Niestety z książkami zazwyczaj jest tak, że wybór jakiejś pozycji spowoduje u mnie brak „motywacji” do spania. Nigdy wieczorem nie biorę się za komedie kryminalne, bo oczywiście nie dam rady jej odłożyć w przypadku kolejnych podejrzanych, i nagłych zmian akcji. Książki psychologiczne też raczej odpadają – no chyba, że zrobię to na tyle wcześnie i jeszcze w trakcie wieczornych rytuałów w łazience – uda mi się, choć odrobinę przemyśleć, to, czego się dowiedziałam, odkryłam. Zazwyczaj świetnie sprawdzają się wieczorem obyczajówki lub romanse – oczywiście pod warunkiem, że nie wydarzy się tam nic, co mogłoby mnie wytrącić z równowagi. Przyznaję się, że tak jak we wszystkim, w tym też, moje emocje potrafią wziąć nade mną panowanie.
Nie inaczej było i tym razem.
W moje ręce wpadła „Przędza. W poszukiwaniu wewnętrznej
wolności” Natalii de Barbaro.
To kolejna książka tej autorki, obok której nie
dałam rady przejść obojętnie.
Gdy czytałam książkę „Czuła Przewodniczka”, a trwało to naprawdę długo – czytałam, przemyśliwałam, „trawiłam”, dochodziłam do wniosków, lecz nie wiem, co tak naprawdę z niej wzięłam dla siebie. Być może, dlatego, że odkrywałam w sobie po trochę z każdej postaci, roli – królowej lodu, potulnej i męczennicy. Według mnie to dobrze o mnie świadczy, choć, co ja tam wiem!
Natomiast „Przędzę..” – prawie „pochłonęłam” w kilka chwil - to książka zdecydowanie o mnie, oraz o każdej kobiecie, która stara się żyć według własnych zasad, „tkając” swoje życie – tak jak pragnie.
„Szukam wolności wyboru, bo chcę żyć swoje własne życie.”
Nie pragnę celu - już, natychmiast - nie jestem Łuczniczką. Pragnę rozkoszować się drogą, małymi rzeczami, drobiazgami dnia codziennego – jestem Tkaczką.
Tym bardziej jest to książka o mnie, ponieważ mój pierwszy wyuczony zawód to… tkaczka! Przypadek?!
„Tkanie jest dla mnie o tym, że chcę mieszkać w swoim własnym życiu. Chcę odnajdować to, co jest moje, i bawić się tym. Chcę żyć poprzez swoje ciało, patrzeć, słuchać, wąchać, smakować i dotykać świata. Chcę patrzeć na rzeczy z bliska. Karmi mnie energia równości, przyjaźni, miłości. Ciekawią mnie drogi prowadzące w głąb.”
Och, jak bardzo przemawiała do mnie koncepcja osnowy i wątku. Jak prawie namacalnie mogłam sobie wyobrazić przeplatanie kolorowych nitek – zdarzeń w moim życiu, o różnych strukturach, pomiędzy nitkami stałej, trwałej i mocnej osnowy – mojego życia.
Wreszcie zrozumiałam sens radości - smutku, zdrowia - choroby, poczucia szczęścia i nieszczęścia, zysku - straty w życiu – tkaninie, którą tkam od tak wielu lat. Na szczęście nie tkam jej sama, koło mnie jest mnóstwo cudownych ludzi, którzy chętnie podają mi różnobarwne nici – wsparcia, ale także doświadczeń, zarówno tych dobrych, jak i tych złych. Bo to, co nas spotyka, ludzie w naszym życiu - zawsze są po coś. Tym bardziej ta moja tkanina staje się zbiorem niesamowitych kolorów, różnorodnych doświadczeń, niezapomnianych wrażeń. Jednak najważniejsze w tkaniu jest to, że to za moją zgodą, stają się wszelkie cuda w moim życiu, a „nie cuda” zdarzają się same.
Dzięki Autorce pojęłam, że w życiu poczujemy się dopiero wolne, gdy zrozumiemy i otworzymy się również na to, co w naszym życiu było trudne, – bo życie, to nie tylko kolorowe/wesołe nici zdarzeń, lecz także te czarne, szare, bure smugi – naszych traum, złych przeżyć, niepowodzeń, tego, co trudne i co często nas bardzo boli, choć pragniemy o tym nie pamiętać, zamknąć, nie wracać do tamtych chwil.
„Nie po to idę w głąb, żeby się nurzać w tym, co trudne; to nie jest moim ostatecznym motywem. Idę, żeby spotkać się ze sobą, a to nieuchronnie oznacza spotkanie też z tymi kawałkami, które bolą, tymi, których się boję, tymi, których nie opłakałam.”
Myślę, że dlatego często ludzie – ja sama również (przez bardzo długi czas) – nie chcą pójść na psychoterapię. Wiemy, że to, do czego nie chcemy się przyznać, nawet przed sobą – zaboli… Ale nie rozpoczniemy procesu zdrowienia, jeśli nie uświadomimy sobie, że ta zadra w nas samych – to jest właśnie to, co nie pozwala nam żyć, rozwijać się, cieszyć się życiem… Lęk, zagłusza ból – jak puder przykrywa „syfek” na twarzy – nadal wiemy, że on tam jest i przeszkadza, a jednak nic z nim nie robimy. Jednak konsekwencje/skutki zawsze następują, czy tego chcemy, czy nie…
Cudownym pomysłem, który autorka zawarła w książce jest „Ławeczka” – miejsce, w którym powinniśmy się zatrzymać. Ławeczka znajduje się na końcu każdego podrozdziału książki – tak abyśmy mogły, choć przez chwilę, zastanowić się nad własnym życiem, przemyśleć to, co autorka chce, żebyśmy odnalazły we własnej głębi. Ławeczka to według mnie kawałek takiej samodzielnej psychoterapii…
I nie ma we mnie zgody – na oczekiwania, żądania – innych, co do wyglądu mojego życia.
„I chcę takiej zmiany dla świata, w której przestajemy chować siebie i swoją magię, żeby innym nie robić kłopotu. Bo prawda mojego tkackiego serca jest taka, że płynie przeze mnie życie, co chwilę inne – i ja, w żywej relacji z tym życiem, też ciągle się zmieniam. I chociaż bywa to przyjmowane z ironią, z szyderą, z pobłażaniem, nie chcę siebie przykrawać”
„Przędza. W poszukiwaniu wewnętrznej wolności” Natalii de Barbaro – to książka, dla każdej kobiety, która żyje – dla lub według innych – nie pamiętając o sobie.
1 komentarze
To wspaniałe, jak dzielisz się swoją pasją do czytania i swoimi refleksjami na temat książki "Przędza. W poszukiwaniu wewnętrznej wolności" autorstwa Natalii de Barbaro. Twoje doświadczenia czytelnicze i osobiste wrażenia z lektury są naprawdę inspirujące. Twoje zaangażowanie w przemyślenia zawarte w książce jest zauważalne, a sposób, w jaki łączysz treść z własnym życiem, dodaje głębi Twoim refleksjom.
OdpowiedzUsuń