FILOZOFIA PRASOWANIA - MOJA WŁASNA...


Lato w tym roku przyszło niespodzianie zaraz po zimie - człowiek nie miał czasu na powolne  przestawienie się z ciuchów zimowych na przejściowe - tylko natychmiast ubrałyśmy się w letnie sukienki - o ile w tym całym zaskoczeniu byłyśmy w stanie zrobić szybki porządek ze zbędnym owłosieniem na nogach ;)
Niestety w natłoku pracy zawodowej nie miałam czasu i szczerze powiedziawszy ochoty na przeglądnięcie garderoby, i o ile zimowe ciuchy po prostu wrzuciłam do torby i do schowka
- to letnie wyjęłam i odłożyłam na skrzynię z zabawkami stojącą w mojej sypialni :(
całkiem nie w moim stylu, ale w coś letniego muszę ubierać się w te upalne dni.
A więc jak tylko po obudzeniu wpadam na genialny pomysł co dzisiaj chciałabym ubrać - muszę najpierw odszukać to w stercie porzuconej garderoby, następnie lekko odświeżyć, przeprasować, no i wkładam na siebie.
Dlaczego to nie w moim stylu? Ponieważ ja jestem pracowity leń :)
Ja muszę mieć raz porządnie wszystko zrobione i nie zastanawiać się nad tym codziennie,
a zwłaszcza nie dokładać sobie codziennych obowiązków.
I uwaga... - ja uwielbiam prasować!
Mało tego prasuję właściwie WSZYSTKO co tylko można prasować! Takie dziwadło ze mnie ;)
Bieżąca sytuacja - z codziennym prasowaniem jest dla mnie nie do zniesienia.
Pomijam fakt, że codzienne wyciąganie i rozkładanie deski do prasowania jest nie tylko uciążliwe, ale również odbiera mi tę słodką możliwość przesunięcia budzika o kolejną drzemkę - tak bardzo potrzebną każdego ranka, gdy nie ma się siły, ani ochoty wstać, a łóżko jest najlepszym przyjacielem człowieka.
U mnie musi być w tym całym ubraniowym szale pewien porządek, a więc wszystko powinno być wyprane, wyprasowane i odłożone na półkę lub zawieszone na wieszakach - taka mała tragedia dnia codziennego - jeszcze niestety nie dorobiłam się szafy :(
Uwielbiam takie wiosenne i letnie dni, gdy rano wstawione i wyprane rzeczy - wieczorem mogę ściągnąć z suszarki i wyprasować.
Mam nawet swój rytuał związany z praniem i jego prasowaniem
- suszarka z suchymi ubraniami w salonie, obok deska do prasowania, a na niej żelazko
- załączam na wideo jakąś komedię romantyczną lub płytę z kabaretami, nalewam lampkę wina lub robię sobie drinka - i jestem gotowa do prasowania :)
Zdecydowanie połączenie jednocześnie tych trzech rzeczy - powoduje, że prasowanie jest nie tylko przyjemniejsze, ale również głowa zajęta, wobec czego nie przychodzą do niej głupie czy niechciane myśli.
A zamknięcie takiego procesu ubraniowego w jeden dzień, powoduje u mnie miłe "łaskotanie"
w głowie - dobrze spełnionego obowiązku :)
I tak sunąc żelazkiem po kolejnej bluzce czy koszulce z przyjemnością spoglądam na materiał, który pod wpływem ciepła wygładza się, staje się równy i prosty - mam takie własne w związku
z tą czynnością przemyślenia, że tak jak mam wpływ na prasowany materiał, tak w moim życiu wszystko może też być wyprostowane i wygładzone.
Na własny użytek stworzyłam sobie nową filozofię  - filozofię prasowania :)
A dlaczego nie?!

Pomyślcie jak pięknie, by było mieć takie życiowe żelazko do wyprostowania naszych wszelkiego rodzaju problemów życiowych. Mam problem - biorę "żelazko" i już załatwione :)
Choć gdyby tak się zastanowić to każdy z nas posiada takie żelazko - to nasi przyjaciele, znajomi, rodzina..
To oni gdy tylko zaczynamy panikować, nerwowo reagować na różne dziwne sytuacje, innych ludzi - mówią: "Spokojnie.. na pewno nie jest tak źle jak Ci się wydaje...".
I wiecie co, może w pierwszym momencie napinam się i wcale, ale to wcale nie chcę im wierzyć - ale te słowa to takie nasze podłączenie żelazka do prądu. Dostając zastrzyk energii zaczyna nam się rozjaśniać w głowach - po prostu zaczynamy racjonalnie myśleć :)
A wtedy to przesunięcie żelazka powoduje wyprasowanie naszych emocji, myśli, reakcji..
I każde działanie, reakcja z naszej strony stają się prostsze i bardziej sensowne,
niż te poczynione w emocjach.
Tak naprawdę, gdy znajdziemy w sobie siłę, by podzielić się "głośno" naszymi problemami
z innymi, to już w momencie mówienia o nich umniejsza się ich wartość problemowa.
Od jakiegoś czasu dzięki takim rozmowom, czy rozmowie z psychoterapeutą, wiem jakim Wielkim narzędziem jest nasza głowa!
To tu powstają nasze marzenia, nadzieje, ale również obawy, lęki...
Oczywiście każdy z nas wie, jak czasami trudno jest nam nie słuchać głosów w naszej głowie poddających wszelkie nasze decyzje mega krytycznym spojrzeniom... ale od tego mamy żelazka :)
A wracając do prasowania to naturalnie to nie jest tak, że zawsze udaje mi się zamknąć taki proces ubraniowy w jeden dzień - ach to lenistwo :)
Zdarza się, że czasami suszarka z ubraniami stoi w sypialni do momentu, gdy zdaje sobie sprawę, że kolejne pranie czeka w kolejce i nie będę miała gdzie go powiesić.
Bywa i tak, że nawet jeśli w pośpiechu ściągnę to suche pranie z suszarki, to wcale nie trafia ono od razu na deskę do prasowania - czasami odłożone rzeczy czekają na moje natchnienie "prasowalnicze" i parę tygodni.
Ale zawsze wtedy moja "głowa" jest niespokojna.
Nieprzerwanie mam poczucie niedokończonej sprawy - i jak tylko uda mi się zabrać za to całe prasowanie - zasypiam z poczuciem nie tylko dobrze spełnionego obowiązku, ale i z uczuciem doprowadzenia do końca kolejnej sprawy.

Na mojej ulubionej stronie o książkach lubimyczytac.pl znalazłam taki o to cytat:
"Wszystkie kobiety są takie poważne, kiedy wykonują swoje małe zadania. To spostrzeżenie rozbawiło go i poruszyło; nagle ujrzał, jak świat sunie do przodu, wprawiany w ruch przez kobiecą uważność przy wykonywaniu wszystkich przyziemnych czynności, takich jak rozpinanie guzików, prasowanie, opalanie się, gotowanie i seks. Małe obowiązki spajające świat." John Updike - Pary.

I jeszcze jedna mała uwaga do mojego ulubionego prasowania - przeciętna komedia romantyczna trwa około 90 minut - i tyle mniej więcej czasu zajmuje mi wyprasowanie jednej partii prania, przy mojej wadze około 70 kilogramów (ostatnio nawet mniej, a nie więcej :) )
- spalam około 210 kalorii :)

Gdybym jadała hamburgery - to mogłabym bez wyrzutów sumienia pozwolić sobie tego dnia na jednego :) chyba warto, co nie?! - takie fajne info znalazłam na stronie kalkulatorkalorii.net

A Wy lubicie prasować? 
Czy raczej w Waszej szafie panuje zasada - tylko rzeczy, które się nie gniotą? 


Podobne Posty:

1 komentarze

  1. Hej hej czy jest tu jeszcze kto? :D Muszę napisać, że tryska z pani młodzieńczy wigor i pełen entuzjazmu uśmiech :D dlatego tak przyjemnie mi się czytało Pani wpis :) Ze swojej strony mogę tylko dodać, że moją filozofią jest ułatwianie sobie życia i jak poszukiwałam deski wiedziałam, że musi mi ona pomagać w prasowaniu i nie być uciemiężeniem. Głównie dlatego zdecydowałam się na zakup deski do prasowania z rękawem, który bardzo pomaga w uporaniu się z ubraniami :) Pozdrawiam Magdzik

    OdpowiedzUsuń

Flickr Images

Popularne Posty

Instagram